#1 2007-08-28 10:00:45

michal

http://img518.imageshack.us/img518/8694/72494240id3.png

Zarejestrowany: 2007-08-22
Posty: 184
Punktów :   

Port Royal 2


Port Royal 2

Byliście kiedyś na Karaibach? Słońce, plaża, nagie rozpalone ciała i tylko jeden szkopuł: piraci! Ci dranie nie dają mi ani chwili wytchnienia. Dobrze pamiętam, jak zaczynałem ten biznes. Slup przekazany mi przez dziadka - to była dopiero łajba!! Ten żywotny jednomasztowiec ze skośnym ożaglowaniem nigdy mnie nie zawiódł. Szkoda, że łódź była kompletnie przegnita, a załogę kompletowałem tylko wtedy, gdy ktoś w porcie zdrowo popił (rumu). Na niej zarobiłem swoje pierwsze pieniądze. Pamiętam jak dziś tę dostawę barwników z Port Royale do Caracas - 200% zysku!!!

Od tego momentu to ja dyktowałem warunki, a zorganizowanie zgranej załogi nie zajmowało mi tyle czasu. Biznes się rozwijał, jednak postanowiłem szukać stabilizacji. Musiałem zaspokoić problemy małego portu, aby wkupić się w łaski jego gubernatora. Kilka kursów i mieszkańcy poczuli się jakby mieszkali w centrum wszechświata: tanie ubrania, dobra i ogólnodostępna żywność - to było to. Gubernator chętnie zgodził się, abym zaczął budować magazyny, obiekty mieszkalne itd. Zainwestowałem w plantację kakao i wszystko by szło gładko, gdyby nie brak rąk do pracy, ale obskoczyłem kilka portów i wreszcie plantacja ruszyła pełną parą. Problem zaczął się z masowym zbytem mojego kakałka. Wcześniej wystarczyło znaleźć port produkujący zboże, kupić połowę zapasów i sprzedać tam, gdzie każdy kłos skrupulatnie liczono. Ja miałem kakao - w ładowni, w kajutach, a nawet w bocianim gnieździe, więc opchnięcie wszystkiego w jednym porcie odpadało, bo wystarczało pokazać im kilka skrzyń, a cena spadała poniżej granic opłacalności. Jedynym wyjściem było pływanie od portu do portu i sprzedawanie po kilka - byleby z zyskiem.

Prawdziwa podaż była na produkty wyspecjalizowane, których powstawanie było związane ze sporym nakładem pracy. Zabrałem się więc za bawełnę, postawiłem plantację, znalazłem ludzi i biznes ruszył. Bawełny było sporo, naprawdę sporo. Do tego stopnia, że po zrobieniu ubrań zostawało mi jej tyle, żeby sprzedawać w innych portach. Wszystko przebiegałoby gładko, gdyby kupujący ubrania Angole mieszkali bliżej - z każdym kursem ledwo wychodziłem na swoje. Do tego gubernator chciał więcej i co rusz wymyślał, żebym popłynął to za piratami, to za Hiszpanami z listem kaperskim, który dawał mi, jako przedstawicielowi floty holenderskiej, prawo ataku na flotę hiszpańską. Po kilku odmowach, zachęcony złotem, w końcu uległem.

Moim problemem było to, że miałem kilka korwet, ale żadna z nich nie miała na pokładzie ani jednej kuli czy tym bardziej działa. Potrzebowałem kompletu załogi, sporo dział, muszkietów i kordelasów. Wreszcie odpowiednio wyposażony ruszyłem za piratami, ale dostępu do ich bazy broniły wieże plujące salwą pocisków. Moje straty były pokaźne, bowiem straciłem dwie korwety (arghh!!), ale w końcu zdobyłem port. Gubernator był wdzięczny tak bardzo, że dostałem nowe zadanie i nowy list kaperski: tym razem miałem zrobić porządek na naszych wodach. Początkowo miałem spore problemy z odróżnieniem floty kupieckiej od zbrojnej. Spotkanie z tą drugą zawsze kończyło się dla mnie szybkim rozwinięciem żagli i ucieczką, a tymczasem koszta rosły. Załoga, utrzymanie pięciu okrętów plus coraz droższy kapitan to wydatek nie do udźwignięcia, więc doszło do tego, że po wygranej walce musiałem sprzedawać wszystkie zdobyte okręty, aby wyjść z debetu (sic!).

Odkąd pamiętam, walka na morzu sprawiała mi przyjemność, jednak zawsze dziwiło mnie to, że wciąż byłem traktowany inaczej. Podczas każdej potyczki ja ruszałem jednym statkiem, a przeciwnik dysponował wszystkimi. Nie pytajcie, dlaczego tak się działo. Zwalałem na kapitana, zły wiatr i nic. W końcu jakiś zuchwały młokos z Santa Maria powiedział, że to… twórcy wymyślili, że wybieram jeden, tracę go, wybieram kolejny - i tak aż do wygranej. Wierzcie lub nie, ale stratę każdego marynarza zawsze głęboko przeżywałem. Osobną kwestią było to, że przy pełnej flocie potrzebowałem około tysiąca marynarzy, a największe miasto miało ich co najwyżej dwustu. Prowadziło to do kolejnych poszukiwań młodych, inteligentnych i wysportowanych. Tak przynajmniej wyglądało to w teorii, bo w praktyce wystarczało, żeby marynarz za dużo nie pił i najlepiej w ogóle nie jadł. To drugie to była podstawa, złoto musiało się znaleźć, ale jedzenia na łajbie mogło nie być wcale. W okolicach znany byłem ze stosowania ciągłego abordażu, do którego poza przewagą liczebną niezbędne było dobre wyposażenie załogi, a dużym jego plusem było to, że nie musiałem przejmować się naprawą łajby – brak walki na działa, brak zniszczeń. Z drugiej strony, znający mnie marynarze nie byli tak skorzy, by przystąpić do mojej wesołej brygady.

Pamiętam, jak dziadek wprowadzał mnie do biznesu, mówiąc, że ważne są stałe dostawy towarów. Czasy pierwszej ery Port Royale minęły, teraz wraz z XVII wiekiem okoliczni handlarze są sprytniejsi. Biznes, który zrobiłeś wczoraj, może jutro przynieść ci straty, a każdy kapitan dba tylko o swoją dolę. Ruch towarów i ludzi bardzo się rozwinął, a ufać można tylko sobie, bo nawet najdroższy kapitan nie będzie wiedział, czym handlować: brać kukurydzę, narzędzia, a może zapas lin?

Zmiany w optyce też nie poszły naprzód, miasta portowe pełne są dziwnych ludków, strasznie płaskich i koślawych. Jedynie woda wygląda nienagannie, aż ma się ochotę trochę popływać. Uwagę zwracają walki kapitanów, które mają miejsce wtedy, gdy przeciwnik nie ma ochoty rzucać swoich ludzi do walki. W szranki stają kapitanowie obu flot i to ich pojedynek decyduje o wyniku potyczki. Fechtunek zawsze był moją dobrą stroną, ale w nowym Port Royale poczułem się zagubiony i wręcz zniesmaczony poziomem moich przeciwników.

Wreszcie, po kilkunastu latach plądrowania pirackich baz, przekupywania gubernatorów i łupienia floty kupieckiej zasłużyłem na emeryturę. Mój kapitał dał mi rangę gubernatora wysepki z dużym zadbanym portem, a do tego niemalże samowystarczalnej. Moją bolączką jest tytoń - próbuję odzwyczaić ludzi od tego zgubnego nałogu, ale oni są tacy niereformowalni. Doskwiera mi też brak dziedzica mojej fortuny, o co na stare lata przyszło mi zabiegać. Ale mimo wieku daję radę. Przydałby mi się ktoś taki jak Ty. Oferuję jednego slupa i ładownię pełną… kakao, a w zamian oczekuję lojalności i rozprawienia się z przeklętymi piratami. Przybywajcie, mój port stoi dla Was zawsze otworem!

Recenzja ze strony

Kod:

www.gry.o2.pl

http://g1.idg.pl/ftp/gry/portroyale2_02.jpg
Świetna gra ekonomiczna. Co Wy o niej sądzicie?


http://img256.imageshack.us/img256/9550/scooby2dy8.jpg

Offline

 

#2 2007-08-29 12:00:18

Glutek151

Dzieciak w masce http://img206.imageshack.us/img206/1581/uservv0.png

Zarejestrowany: 2007-08-27
Posty: 12
Punktów :   

Re: Port Royal 2

Znakomita! Mam świetny program do tego. Włączasz go. Uruchamiasz grę i zaczynasz kampanię bądź wolną grę. Czekasz dzień (w grze) i masz 50 milionów i rangę władca mórz Często z niego korzystam

Offline

 

#3 2007-08-29 17:58:23

michal

http://img518.imageshack.us/img518/8694/72494240id3.png

Zarejestrowany: 2007-08-22
Posty: 184
Punktów :   

Re: Port Royal 2

Ja miałem sposób bez używania programów czy kodów tyle, że trzeba było się trochę rozwinąć. Więc tak rozbudowywałem szybko przedsiębiorstwa i zostawiałem grę na czasie szybkim i zarabiałem, ale to tylko w wolnej grze można sobie pozwolić na tak długie nic nie robienie . Sam (bez kodów) kiedyś w wolnej grze chciałem zdobyć na własność wyspę miałem dużo nawet bardzo dużo kasy, ale jakoś wyspy nie dostałem. Może ktoś dostał i mógłby mi powiedzieć jak to zrobić, wtedy znowu zaczął bym grać w te piękną grę .


http://img256.imageshack.us/img256/9550/scooby2dy8.jpg

Offline

 

#4 2007-08-30 11:11:32

Glutek151

Dzieciak w masce http://img206.imageshack.us/img206/1581/uservv0.png

Zarejestrowany: 2007-08-27
Posty: 12
Punktów :   

Re: Port Royal 2

Hehe... Ja to podbiłam całą Francję... I Hiszpania była wrogiem, a Anglia przyjacielem W Cartagenie miałam siedzibę Ale nawalanka była Potem posprzedawałam te miasta Francji i zaczęłam jakoś poprawiać stosunki z Hiszpanią.

Offline

 

#5 2007-08-30 11:16:21

ShaggyMen

Duch pirata http://img206.imageshack.us/img206/1581/uservv0.png

Zarejestrowany: 2007-08-29
Posty: 97
Punktów :   

Re: Port Royal 2

A w jakim jezyku jest ta gra?
Bo ja na screenie widze,że chyba w niemieckim


http://img339.imageshack.us/img339/6619/shaggyce9.jpg

Offline

 

#6 2007-08-30 11:16:58

michal

http://img518.imageshack.us/img518/8694/72494240id3.png

Zarejestrowany: 2007-08-22
Posty: 184
Punktów :   

Re: Port Royal 2

A jak zdobywałaś miasta bo ja jak podbije to tylko zbieram łuby i miasto jest w stanie renowacji ( czy jakoś tak )
A jakimi statkami najbardziej lubicie atakować bo ja liniowcem i Galeonem .
PS: Też zawsze swoją siedzibę w Cartagenie wybieram, tam jakoś najlepiej mi się handel kręci.
Ja mam po Polsku.


http://img256.imageshack.us/img256/9550/scooby2dy8.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.hulewiczow4.pun.pl www.way-of-shinobi.pun.pl www.czarni-rycerze.pun.pl www.pokemontime.pun.pl www.party-club.pun.pl